Dni
Godzin
Minut
Sekund

Ilość Wolnych Miejsc:
/

Witam Cię serdecznie!

Kontynuujemy bardzo istotny temat świadomości, kontekstu i subiektywności.

Część 1 znajdziesz klikając na link poniżej:

► Świadomość, kontekst i subiektywność (Część 1)

Świadomość – co to jest?

Zacznę, że jest to coś o czym pojęcia nie ma przytłaczająca większość ludzkości i coś kompletnie pomijanego, a nawet wyśmiewanego przez naukę. Nie jest praktycznie nigdzie przekazywana wiedza na ten temat. Temat czego – wyjaśni ten artykuł.

No bo powiedzmy naukowcowi, że samo patrzenie na Księżyc już go zmienia (twierdzenie to kalibruje się powyżej 500). Więc gdy patrzymy na Księżyc to już jest inny Księżyc, niż przed sekundą. Dlaczego? Bo w poprzedniej części mówiłem – rzeczywistość jest STWARZANA non stop. A na to ogromny wpływ ma nasza świadomość.

Dla naukowca i ludzi, którzy wierzą, że rzeczywistość już jest stworzona i tyle pozostaje tylko zmaganie się z tym, co jest.

Bo to jedna z fundamentalnych iluzji na temat Boga – że kiedyś, w przeszłości stworzył świat i tyle. Przyczyna, skutek, kolejna przyczyna, kolejny skutek i tak się to dzieje jak odbijające się kule bilardowe po pierwszym uderzeniu. A tak nie jest. Jest jedna przyczyna wszystkiego i jest obecna cały czas – jest immanentna. Religia dodatkowo dorzuciła kolejną iluzję – że Bóg czeka na nas nie tylko w innym czasie – w przyszłości ale też innym miejscu – tym, do którego idziemy po śmierci…

Natomiast ludzie wzrastający w świadomości – szczególnie wkraczający na niezwykle wysoki poziom Akceptacji – zaczynają dostrzegać, że mogą kreować swoje życie zgodnie ze swoim życzeniem. Gdzieś tam to powiedzieli w religii – że Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo. Czyli m.in. dał nam możliwość kreacji – wyboru.

Ludzie niżej sądzą, że muszą sobie poradzić z tym, co dostali od losu/od Boga. Ludzie w apatii, winie i wstydzie w ogóle sądzą, że są ofiarami tego, co się im przytrafiło.

Ludzie w jeszcze wyższej od Akceptacji świadomości widzą coraz wyraźniej potężny wpływ tego, co utrzymują w sobie i że WSZYSTKO co mają nie jest przypadkowe (i jest nawet pozytywne!). I starają się od tysięcy lat nauczyć innych, by zważali co utrzymują w sobie, bo tego doświadczą.

Naturalnie dla większości ludzi, którzy nie rozumieją wpływu świadomości na (swój) świat, na (swoje) życie, na (swoje) doświadczenia, mówienie o Księżycu nic nie wnosi do ich życia. Wręcz przeciwnie – może bardzo namieszać. Sprytne ego może wręcz zacząć dociekać o co chodzi z tym Księżycem, by uciec od np. bolesnego tematu niskich zarobków w swoim życiu.

Ja mówię o tym, by przekazać to, co jednocześnie ważne ale i praktyczne – my stwarzamy swoją rzeczywistość. Mam na myśli, że nawet jeśli ktoś powie Ci 1000 razy, że jesteś gorszy, zły, że tatuś czy mamusia Cię nie kochali i że Cię nie chcieli, NIE MA żadnego wpływu na Ciebie. Wszystko negatywne czego mogłeś(aś) doświadczyć, będące konsekwencją tego przekonania nie wypływa z rodziców ale Twojej niewinnej nieświadomości (czyli niskiego poziomu świadomości).

To MY mogliśmy uznać to za prawdę. My się tego złapaliśmy i na podstawie tego obudowaliśmy tzw. “poczucie własnej wartości”. Nawet 5 miliardów ludzi mogłoby nam powiedzieć, że jesteśmy gorsi ale czy to w jakikolwiek sposób by na nas wpłynęło? No, jeśli wierzylibyśmy, że tak, to nasz problem, bo to NASZA wiara w to, by to zasiliła. Rzeczywistość jest taka, że to co sądzą inni nie ma żadnego wpływu na cokolwiek. Oprócz ich własnego, subiektywnego doświadczenia.

“To działa” też w drugą stronę – miliard osób może modlić się za nas i nic to nie zmieni. Nic. Bo to jacy jesteśmy to NASZA decyzja. Nasz wybór. I nasza odpowiedzialność. Natomiast widząc, że inni się za nas modlą może stać się dla nas podstawą, by nareszcie wybrać inaczej. Ale samo z siebie nic nie zmieni!

Wszyscy ludzie mogliby przez 10 lat modlić się, by wszystkie drzewa (lub chociaż jedno) zaczęły mieć niebieskie liście. I nagle drzewa zaczęłyby mieć niebieskie liście? Nie! Bo rzeczywistość jest jaka jest.

Cały świat mógłby się modlić, by jakiś morderca nie popełnił więcej zbrodni. Ale on i tak dalej by je popełniał! Dlaczego? Bo Bóg nie słucha naszych uniżonych próśb i modlitw?

Nie. Bo człowiek ten ma wolną wolę, której nikt nie może mu odebrać. Problem nie jest w mordercy, tylko w nas. Dlaczego my się modlimy? Czy choć jedna osoba ZAAKCEPTOWAŁA tego człowieka dokładnie takim jakim jest? Czy mu wybaczyła? Czy my go zaakceptowaliśmy i mu wybaczyliśmy? Czy zrobiliśmy to, o ważności czego nauczali najwięksi Nauczyciele tego świata?

Czy miliard ludzi modlący się, by krokodyle przestały zjadać śliczne gazele spowoduje, że krokodyle przestaną, bo im się zrobi głupio? Gdzie tam! Dalej będą jadły i gazele, i małe dzieci.

-> Deal with it. <-

Módl się przez 50 lat, by Twoje dziecko przestało brać narkotyki. Czy coś to zmieni? Prawie na pewno nie. Bo dopóki go nie zaakceptujesz – dopóki w Waszej relacji nie zacznie płynąc niewidzialna (dla zmysłów) energia Miłości, to ta osoba nie dostrzeże swoich błędów i ich nie skoryguje. No chyba, że naprawdę porządnie zabolą je konsekwencje swoich wyborów.

Dlaczego więc wpływa na nas opinia obcej osoby i to jeszcze nieraz będąca zwyczajną projekcją? Bo wiara w to to już jest program! Bzdurny i niedojrzały. Ale oddziałujący na nas z taką samą siłą jak najmądrzejsze i najbardziej wspierające przekonanie.

Powiedziałem, że patrzenie na Księżyc natychmiast go zmienia, a teraz mówię, że to, co sądzimy na cokolwiek/kogokolwiek nic nie zmienia w rzeczywistości. Zgadza się. Bo myślenie to proces zupełnie inny, niż świadomość. Nie my zmieniamy Księżyc. To, przez co w ogóle na niego patrzymy i z jaką świadomością, jest tym samym co go stwarza, stwarza nas i spowodowało, że go w ogóle dostrzegliśmy.

Zresztą świadomość to nie proces.

To, co się przenika to niewidzialna energia, która podąża za świadomością. Czyli tym, czego większość ludzi jest zupełnie nieświadoma.

Ok, a jak możemy tego doświadczyć, żeby nie musieć badać Księżyca? A prosto. Poprzez kontakt z drugim człowiekiem.

To, co jest w polu naszej podświadomości wraz z naszą intencją wpłynie na doświadczenie i jego rezultaty w sposób kompletnie niedostrzegalny i decydujący. Zawsze tak było, jest i będzie.

Dwóch mężczyzn może ubrać się tak samo, tak samo pachnieć, tak samo podejść, powiedzieć to samo do tej samej kobiety w tych samych okolicznościach, a reakcja tej kobiety w obu przypadkach będzie zupełnie inna. Bo kluczowe było to co niewidzialne – intencja, poziom świadomości, zawartość podświadomości, energia – świadomość obu mężczyzn.

Jeden był np. na poziomie Akceptacji, drugi na poziomie Dumy. Ten na poziomie Akceptacji będzie miał rezultaty pozytywne, a ten w Dumie… różne. NIEZALEŻNIE co myśleli.

Co więcej – nie ważne jakie rezultaty będzie miał ten na poziomie Akceptacji. Bo jeśli mówię, że jego rezultaty będą pozytywne NIE oznacza, że kobieta zawsze zareaguje pozytywnie. Chodzi o to, że NIEZALEŻNIE jak zareaguje kobieta, człowiek w Akceptacji wyciągnie korzystne dla siebie, budujące wnioski. Bo taką sam stwarza sobie SWOJĄ rzeczywistość.

Natomiast człowiek w dumie jeszcze bardziej się pogrąży, bo oczywiście reakcję inną, niż oczekiwaną uzna za złą. Zacznie projektować dumę, gniew, winę, opór na kobietę, a nawet na wszystkie kobiety.

I to pokaże poprawność stwierdzenia – “Bogaci się bogacą, a biedni biednieją”.

Bo to, co dajemy – wraca do nas pomnożone.

ZANIM jednak gdziekolwiek “pójdziemy w świat”, NAJPIERW należy zająć się sobą (ba!).

Co robimy w kwestii negatywnych myśli i niskich emocji? Dalej się im opieramy, myślimy jak szaleni i staramy się ich uniknąć? Nadal wierzymy, że my myślimy i negatywne myśli mają sens i trzeba z nimi walczyć? A gdy czujemy coś niskiego, to dzieje się coś złego?

Na jakim poziomie jesteśmy? Czyli – na jakim poziomie WYBIERAMY, BY BYĆ?

Tylko prawda – radykalna, brutalna, absolutna – może cokolwiek zmienić. Bez uczciwości NIC się nie zmieni na lepsze. Nic.

Zmierzenie się z prawdą NIE oznacza, że mamy zacząć się użalać, bo np. przez 10 lat obijaliśmy się jak największy leń. Mamy to zauważyć i ZAAKCEPTOWAĆ. Już sama nasza NIEOCENIAJĄCA świadomość zacznie to transformować. Bo jeśli nasza świadomość wpływa na Księżyc, no to na nasze życie – ciutkę mniejsze od Księżyca – wpłynie również. I to znacząco.

Opieranie się też wpływało – blokowało zmianę.

Każda negatywna postawa i działanie (bądź brak działania) to REZULTAT. To chwast. A jak usuwamy chwasty? Wyrywamy ich korzeń, a nie odcinamy łodygę po raz 47-my.

Działania to nie korzenie, tylko łodygi.

Rezultatem czego więc jest to, co robimy i czego nie robimy? Programów, emocji, oporu i intencji. Czyli tego, co podświadome i niewidzialne. A żeby to, co nieświadome przestało mieć nad nami kontrolę musi stać się świadome. Musi zostać objęte naszą świadomością. Im mniejszy będzie w niej opór i ocenianie, tym większy, pozytywny wpływ będzie miała ona na to.

Gdy zaś już stanie się świadome, MY zyskujemy WOLNOŚĆ WYBORU.

Bo samo nic się nie zrobi.

Kosmiczna niańka też nie przyleci i nie uporządkuje Ci życia, nie zadośćuczyni nikomu. To Twoja odpowiedzialność. Zawsze była i zawsze będzie.

Nikt oczywiście nie broni nam wybrać po raz kolejny to/tak samo. Znowu możemy więc uznać, że jesteśmy gorsi. Ok! Tylko po co? Bo oglądamy porno od lat i uważamy, że to POWÓD/dowód obniżania się naszej wartości? Ale już powiedziałem, że nasza wartość jest niezmienna i jedyne co się zmienia to jej POCZUCIE. A porno wybieramy, by uciec od tego, czego czuć nie chcemy i co jednocześnie przesłania w NASZYCH oczach naszą wartość. Czyli – wstyd, wina, żal, opór, gniew, duma, strach, pożądanie. A to zamyka koło.

Podkreślę też, że nieoceniająca obserwacja swoich zachowań i postaw NIE oznacza, że jest to postawa bierna. Wręcz przeciwnie! Przestajemy walczyć i opierać się i całą energię, którą trwoniliśmy na zmaganie się mamy rozdysponować na pozytywne, konstruktywne działania. Akceptacja to przeciwieństwo bierności. I tylko w stanie spokoju i trzeźwości podejmiemy zupełnie inne działania, niż w stanie oporu, zmagania, użalania, gniewu i dumy.

Bez 100% akceptacji nas i naszego życia nigdy go nie zmienimy.

W stanie spokoju (który jest czymś absolutnie innym, niż apatia) przestajemy być niewolnikiem naszej podświadomości, wliczając nawyki uzależnienia. Zaczynamy je dostrzegać, a więc zyskujemy świadomość wyboru. A zmaganie i to coraz silniejsze, to dalej to samo, nieświadome działanie, które podejmowaliśmy nawet od kilkudziesięciu lat.

To, co ważne, a mogło nie zostać zrozumiane –

jeśli sądzimy, że wyjdziemy z uzależnienia i nadal będziemy tym samym człowiekiem to GRUBO się mylimy.

Jedyne co ma ulec zmianie to my. Nikt i nic innego.

Ok, a tak bardziej konkretnie – co to jest ta świadomość?

Nie da się odpowiedzieć jednym zdaniem.

Po kolei – przyjrzyjmy się progresywnemu uświadamianiu sobie ludzkiej natury.

Najniżej mamy formę – czyli to, w czym utknęło jakieś 85%+ światowej populacji. A gdybyśmy wzięli pod uwagę całą historię ludzkości to jakieś 97-99%.

Forma – ego, linearność, wiara w przyczynę i skutek, dualność, myśli i wiele więcej. Wszystko, o czym myślimy, że jest realne niezależnie jak realne się nam WYDAJE i setkom milionów innych ludzi (no, bo 85% z powiedzmy 7 miliardów to prawie 6 miliardów).

Ok, a skąd to wszystko wiemy? Że np. jest ciało, pragnienie, brak, coś w świecie?

Bo następuje rejestrowanie tego. Rejestrowanie – zapisywanie odbywa się w jakimś “miejscu”.

Co rejestruje świadomość? Tylko to, co jest realne. Dlatego jeśli wierzyć będziemy w coś co nie istnieje, to po prostu będziemy słabnąć. Bo oddajemy własną energię w pustkę – w brak.

Tylko żeby mi tu ktoś nie zaczął wierzyć w urojone bajeczki, że jeśli w pracy ktoś go obraził i osłabł, to nie było to realne. Jeśli osłabłeś(aś), to było realne DLA CIEBIE. Bo w to uwierzyłeś(aś).

Każdy musi żyć UCZCIWIE na własnym poziomie świadomości.

Rachunki są realne. Konsekwencje naszych wyborów są realne. Wypicie dużej ilości wódki zatruje nas. Obejrzenie porno zniszczy nam mózg.

Jeśli wobec czegoś słabniemy, to nasza POSTAWA odnośni tego jest do korekty.

Jak jest to rejestrowane? Bo to rozpoznajemy – uświadamiamy sobie.

Dlatego mówię, że bez świadomości źródła problemu nie da się go rozwiązać. Już w drugim Module Programu Wolność od Porno zaczynamy uświadamiać sobie PRZYCZYNY uzależnienia.

Przykładowo – pies nauczy się rozpoznawać, że go wołamy używając jego imienia – i powinien przyjść do nas. Bo rejestruje to jego świadomość. Tak samo my – możemy nauczyć się rozpoznawać, że zdanie – “Jesteś(m) gorszy(a)” – ma na nas jakiś wpływ i będziemy słabnąć. Bo to zdanie, to rozpoznanie nie ma żadnego zaczepienia w rzeczywistości.

Wszystko przez co słabniemy nie jest realne. Warto zdawać sobie z tego sprawę.

Ale ponownie – wódka jest realna. Natomiast sama się nam do gardła nie wlała… Bo nie w wódce jest problem ale w nieświadomości własnego wyboru.

Więc żeby mi tu nikt nie szedł bić się z grupą przypakowanych dżentelmenów licząc, że znikną. Przypominam że po drodze do poziomu Miłości, Radości, Błogości jest poziom Rozsądku, którego przeskoczyć się nie da.

Dzidziuś może sobie pozwolić na beztroską, a nawet nierozsądną radość, bo odpowiadają za niego rodzice. Malutkie bobo jest zwolnione z odpowiedzialności. Człowiek dorosły nie. Odczuwanie radości i szczęścia nie ma wykluczać np. naszych problemów i negatywnych cech charakteru. Uwzględniamy je, a i tak wybieramy radość.

Ludzie mądrzy uczą, by skupiać się na pozytywnych cechach charakteru i je rozwijać i kompletnie nie zajmować się swoimi negatywnymi cechami. Bo im mniej się nimi zajmujemy, tym mniejszy wpływ na nas mają. A co robi większość ludzi? Opiera się i zmaga z nimi…

Rejestrowanie to trzeci, bardzo niski poziom odsłaniania się świadomości tego, kim jesteśmy. Wiele osób wybiera, by wierzyć w program, że są swoimi myślami i ciałem. Na ciało mówią “ja”, na myśli/umysł mówią “ja myślę”. Dlatego ich odczucia i poziom energii zmieniają się wraz z myślami i emocjami. Są też ludzie, których poziom energii zmienia się wraz ze zmianą ciśnienia atmosferycznego – gdyż wierzą, że ciśnienie na nich wpływa. Bo taki mają poziom rozpoznawania. To zarejestrowali, uznali za prawdę i takie stało się ich doświadczenie.

Pytanie – czy taka jest rzeczywistość, BO tego doświadczają? Nie. Taka jest ICH rzeczywistość, bo NAJPIERW w to UWIERZYLI. A dla ich umysłu to stało się dowodem i powodem do jeszcze silniejszego cementowania swoich przekonań na temat rzeczywistości oraz samych siebie.

Widzimy więc utknięcie na formie – na najniższym poziomie. Konieczne jest wyjście z tego poprzez np. praktykę medytacji.

Dopiero wtedy możemy rozpoznać, że jednak jest coś/ktoś, co/kto obserwuje i doświadcza. Możemy obserwować swoje ciało i myśli.

A wszystko co możemy zaobserwować – tym nie jesteśmy.

Gdybyśmy zapytali się wróbelka czym jest – co by nam odpowiedział? Odpowiedziałby, że śpiewa, lata i tyle. Cokolwiek o wróbelku mógłby powiedzieć wyłącznie jego obserwator – czyli ktoś, kto nim nie jest.

M.in. dlatego mamy dwie płcie i świat dualny – aby rozpoznawać w sobie nawzajem to, czego jeszcze nie uświadomiliśmy sobie na swój temat – np. piękno, troskliwość kobiety lub odwagę i śmiałość mężczyzny.

Tak czy siak nie jesteśmy tym, co jesteśmy w stanie zaobserwować.

I już sama nasza obserwacja wpływa na to. W zależności co utrzymujemy w swojej świadomości na ten temat wpływ będzie pozytywny lub negatywny. Dlatego jeśli będziemy się tym zajmować, np. zmagać, zamiast przede wszystkim skorygować swoją świadomość, to NIC nie ulegnie zmianie na lepsze w NASZYM życiu i doświadczeniu.

Zastanówmy się – jeśli bylibyśmy ciałem, to dlaczego ludzie, którzy np. stracą rękę dalej mówią o sobie “ja”, a nie “trochę mniej mnie”? Dlaczego po obcięciu włosów czy schudnięciu 40-tu kilo dalej mówimy o sobie to samo “ja”? Bo to tylko przekonanie i to wielce uproszczone. To bardzo niski poziom świadomości. Ale umysł ma to gdzieś.

Umysłu nie obchodzi, że aby cokolwiek mógł stwierdzić, to najpierw pozbywa się 99% faktów.

Uzależnieni sądzą, że są swoimi wyborami, emocjami, oporem, bólem, etc. Uzależnienie jest m.in. po to, by przez coraz większe cierpienie wybrali wreszcie inny kierunek, a nie dumną, głupią, własną rację.

Wracając do doświadczania – gdybyśmy byli myślami czy myśleniem, to nie moglibyśmy tego zaobserwować. Bo czy myśl jest świadoma siebie lub innej myśli? Nie! Czy ręka jest świadoma siebie? Nie! Ale my możemy stać się świadomi ręki. Możemy stać się świadomi myśli i myślenia. Możemy to zaobserwować.

Czy możemy w jakikolwiek sposób wpłynąć na myślenie? Nie! A przecież gdybyśmy to my myśleli, to wyraźne życzenie/rozkaz “Przestań myśleć/chcę teraz przestać myśleć!” spowodowałoby, że umysł (czyli rzekomo my) przestanie myśleć.

No, to do dzieła Drodzy Czytelnicy! Rozkażcie swoim umysłom (albo rozkażcie sobie), by przestały myśleć na 10 minut. Tylko 10 minut. Pokażcie jaką to kontrolę macie nad myśleniem. Proszę bardzo. Zanotujcie jacy to posłuszni byliście względem swojego wyraźnego polecenia!

Więc poziom obserwatora i tego, co doświadcza umożliwia rejestrowanie formy – np. materii, zapachu, smaku, ruchu, przestrzeni, dystansu, myśli, etc.

I, co najlepsze – to dzieje się samo! No bo czy wybraliśmy, by rejestrować zapach? Czy możemy rozkazać nosowi i mózgowi, by przestały rejestrować zapachy? Gdzie tam! Możemy wrzeszczeć na nie, grozić, użalać się, karać, ranić, a i tak poczujemy zapach po 40-tu latach zmagania, by nie czuć. No chyba, że rozwalimy sobie nos lub porządnie uszkodzimy mózg. Tak jak i z myśleniem. Ludzie naprawdę nieźle poniszczyli sobie mózgi za pomocą porno, alkoholu, narkotyków, papierosów, a ich umysły dalej robią to samo mając gdzieś nasze zmagania! :) A ludzie ci dalej sądzą, że to oni myślą te wszystkie bzdurne negatywności… i skoro tak, to muszą być gorsi, zepsuci…

Kolejnym urojeniem jest sądzenie, że MY to robimy. Np. myślimy, czujemy, ruszamy ręką. Nie. To się dzieje samo!

Prosty test – wstań z tego, na czym siedzisz i ponownie usiądź. Ile z tych niezwykle skomplikowanych ruchów wymagających ogromnej ilości obliczeń, koordynacji mięśniowo-nerwowo-ścięgnowo-kto wie co jeszcze(j) wykonałeś Ty? Nic!!! Ty “jedynie” ustaliłeś(aś) intencję. Reszta stała/zadziała się SAMA. Ciało usiadło samo. Najpierw przeanalizowało otoczenie, znalazło miejsce do siedzenia i wykonało działanie. My nie wykonaliśmy z tego nawet 1%. To są FAKTY.

Więc – możemy zaobserwować, że coś widzimy, że coś czujemy. A raczej, że coś jest widziane, że coś jest odczuwane. Skoro możemy to zaobserwować, nie my to robimy. No ale jeśli żyjemy nieświadomie, to tego nie zaobserwujemy. Większość ludzi dopiero ból wyrywa z nieświadomości. Ale tylko na moment. Bo ich priorytetem jest ponowna ucieczka w nieświadomość.

Dopiero ponad tym wszystkim jest poziom świadomości tego wszystkiego. Nie Świadomości w ogóle ale tego poziomu rozpoznania naszej istoty. Możemy stać się świadomi tego, że myślenie odbywa się samo.

To jeden z warunków wyzdrowienia z uzależnienia – uświadomienie sobie, że nie my myślimy.

Że te wszystkie bzdury, które widzimy w umyśle i z którymi się utożsamialiśmy umysł myśli sam. I one nie mają nic wspólnego z nami! Co z tego, że widzimy tam słowo “ja”? Nic! To ma tylko takie znaczenie jakie sami mu nadamy! A jeśli słabniemy, no to oddajemy moc czemuś, co nie istnieje, czyli temu, co po prostu nie jest prawdą.

Mam nadzieję, że jasne staje się dlaczego mówię to wszystko?

Więc – możemy być świadomi, że odbywa się czucie – np. czucie wstydu. Przytłaczająca większość ludzi na tej planecie nie tylko sądzi, że oni czują wstyd ale że są tym wstydem i myślami! A tak nie jest. To odbywa się samo w tzw. polu atraktorowym, do którego podłączamy się i odłączamy naszą intencją i poziomem jakim wybieramy BYĆ.

Jeśli sądzimy, że to my czujemy, że jesteśmy wstydem i myślą “jestem gorszy” – no to sami właśnie określiliśmy/wybraliśmy swój poziom świadomości. Bo tym jest wolna wola. Nikt nie może jej zabrać wliczając Boga. Dopóki coś sami wybieramy, tego będziemy doświadczać – proste.

A co robi większość ludzi? Modli się, by Bóg zabrał to, co wybierają! “Boże, zabierz alkohol/porno z mojego życia!” Bóg tego na szczęście nie zrobi. Bo to Twoja lekcja, byś uświadomił(a) sobie, że Ty to wybierasz. A wybierasz to, bo masz z tego korzyści. Chcesz, by Bóg pozbawił Cię najwspanialszej możliwości wzrostu? Również na szczęście Bóg nie jest tym, w co wierzy większość ludzi na tej planecie (wliczając tych, co w Boga nie wierzą/przestali wierzyć).

Co by było gdyby wszystkie niechcące się uczyć dzieci modliły się, by Bóg zabrał od nich testy, sprawdziany, egzaminy i Bóg by to robił? Nie chciałbym jechać samochodem zbudowanym przez takiego człowieka.

Zauważmy, że gdybyśmy byli ciałem, to moglibyśmy wyraźnie zażyczyć sobie, żeby przestać krwawić po skaleczeniu. Ile osób powiedziało – “Ja krwawię”? Pewnie wszyscy. Ale tak nie jest. Krwawienie odbywa się samo, bo taka jest natura tego, z czego zbudowane jest ludzkie ciało (a nie my).

Podobnie z chorobą. Praktycznie każdy człowiek mówi, że on choruje. Ale czy naprawdę? A skąd to wiesz? Skąd pewność, że to prawda? Bo tak mówią wszyscy??? Bo tak się nam wydaje? No i?

Wiara, że my chorujemy, że bakteria czy wirus wyrządza nam taką szkodę powoduje, że my oddajemy własną energię wirusowi i dlatego “ma on wpływ” na nasze ciało. Bakteria nie ma na tyle mocy, by Ci cokolwiek zrobić. Całą moc oddałeś(aś) bakterii Ty. Nie mówiąc o wszystkich negatywnościach, które utrzymujesz w sobie i które Cię osłabiają (w tym układ immunologiczny)…

Jeśli chcesz zaobserwować wpływ własnej świadomości – idź w zimny, wietrzny dzień na dwór i zmieniaj swoje nastawienie odnośnie zimnego wiatru. Gdy zaczniesz go negatywnie oceniać i się mu mentalnie opierać, będzie Ci źle. A gdy go zaakceptujesz, pokochasz, dodasz radość – przestanie być Ci niekomfortowo! Zimny wiatr przestanie kompletnie na Ciebie wpływać!!! Dostrzeżesz więc naturę świadomości – spokój, radość, niezmienność tego stanu. Kochające BYCIE. NIEZALEŻNE od warunków zewnętrznych. Bo sami nadajemy im moc wpływu na nas.

I dlatego mówię, by poradzić sobie z dowolnym problemem należy przede wszystkim wrócić do stanu SPOKOJU, czyli pełnej AKCEPTACJI. Przestajemy walczyć, opierać się, mentalizować, negatywnie oceniać – czyli zasilać. Przestajemy oddawać temu energię. Bo energia podąża za świadomością. Dlatego, gdy się opieramy – gdy wybieramy niechęć – energia przestaje płynąć i nic nie może ulec zmianie na lepsze, tylko się nawarstwia.

Gdybyśmy byli ciałem, moglibyśmy przestać chorować w moment. Ale tak nie jest. Bo nie my chorujemy. Jesteśmy tylko tym programowani od najmłodszych lat.

Ileż osób dalej wierzy, że uzależnienie to jest taka właśnie bakteria, która ich zainfekowała! I że oglądanie porno nie ma nic wspólnego z tym, że oni sami to wybierają… no tak – przecież porno samo się włącza, sadza ich na krześle i zdejmuje im spodnie… Albo wódka sama się kupuje i nalewa. Albo papieros sam się zapala i wypala. No tak – same ofiary świata zewnętrznego…

Uświadamianie sobie natury tego, czym jesteśmy wiąże się z przekraczaniem iluzji myśli i emocji, w tym dumy. Duma jest niezwykle niziutko. I wydaje się pozytywna TYLKO względem jeszcze niższych od niej jakości – wstydu, winy, oporu, żalu, strachu, pożądania i gniewu. Ale jeśli zależy nam na zdrowiu, wolności i szczęściu, należy ROZPOZNAĆ to, czym duma jest. I z niej zrezygnować – przestać ją utrzymywać w sobie. Bo sami jej nadajemy moc i temu, co z dumą koresponduje. A nie jest to NIC wspierającego życie.

Poziomy od świadomości w górę nazywane są subtelnymi. I nie bez powodu. Bo aby zdać sobie sprawę z czegoś wyższego od myśli, emocji, ciała czy tego, co się nam przydarza potrzebny jest spokój. A spokój odnajdujemy w sobie poprzez progresywne uświadamianie sobie, że nie jesteśmy myślami, emocjami, ciałem, przeszłością, ani projekcjami. Że to wszystko urojenia umysłu.

Możemy WYBRAĆ spokój w DOWOLNYCH okolicznościach zewnętrznych.

Bo nigdy od nich nie zależeliśmy.

Ale jeśli mentalny rozgardiasz, umysłowy bełkot jest dla nas ważny, no to nie dostrzeżemy niczego ponad nim. I będziemy się nim wiecznie zajmować.

Świadomość jest niezmienna, bo to jest POLE. W świecie może wybuchnąć III Wojna Światowa, a my nadal jesteśmy niezmienieni. Jesteśmy spokojni, bo taka jest natura tego poziomu świadomości Siebie. Nie “siebie” pisanego z małej litery – czyli ego (przypominam, że pisanie np. “Ciebie” z dużej litery nie odnosi się do Wyższego Ja tej osoby, tylko oznacza wyrażony szacunek). A ten kto pisze “Siebie” z dużej litery popełnia zwyczajny błąd ortograficzny.

Od samego początku jesteśmy uczeni, że zależymy od zawartości – umysłu, myśli, emocji, wydarzeń w świecie, zachowań i słów innych ludzi. Ale tak nie jest. Dlatego słabniemy jeśli w to wierzymy, bo to oddawanie energii czemuś, co nie ma zaczepienia w rzeczywistości. Co więcej – jesteśmy uczeni, by się tym zajmować. Np. walczyć, zmagać, zmieniać.

No ale FAKT, że myślenie to proces NIESKOŃCZONY, daje nam do zrozumienia, że zajmowanie się myślami lub myśleniem to zadanie bez końca. Można w nim utknąć na całe życie. I wiele osób utyka. Np. próbuje wymyślić rozwiązanie dla problemu emocjonalnego. I problemu tego nigdy nie rozwiązuje.

Więc jeśli coś ze świata nas dotyka, to nie dlatego, że to ma większą moc, niż my, tylko tę moc sami temu nadajemy.

Znowu podkreślę – jeśli widzimy wielkiego jegomościa i to jeszcze pijanego, agresywnego i zmierzającego w naszym kierunku, to ROZSĄDEK nakazuje, by się zmyć. Duma nakazuje, by się stawiać i pyskować. Naiwność nakazuje, by próbować tę osobę zmienić – np. przekonać, by nas nie atakowała. Sami wybieramy co zrobimy i jesteśmy w 100% za to odpowiedzialni.

Dlatego poprzez medytację uczymy się to po prostu ignorować. I po problemie :) Przypomnę, że NIE oznacza to bierności. Bo “problem” to konstrukt mentalny. To projekcja tego, co czujemy i mentalizujemy na temat  świata zewnętrznego. Gdy odnośnie czegokolwiek wybierzemy spokój, to określenie “problem” przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Ale będziemy mieli to, co wybierzemy (rozsądek!). Dlatego ucieczka dla jednej osoby może być “skazą na honorze”, a dla drugiej wspaniałym, szybkim i bezbolesnym rozwiązaniem. Są ludzie, którzy nawet nie chcą szukać/prosić o pomoc, bo “muszą to sami rozwiązać”. Duma ma różne formy…

A w świecie jest więcej idiotów niż ludzi rozsądnych, więc zajmowanie się nimi to również czas zwyczajnie stracony. Bo nie w nich jest problem.

Jak najlepiej przekroczyć poziom reprezentowany przez nieskończone myślenie? Przez ignorowanie tego.

Każdemu kiedyś “utknęło” coś w umyśle, np. jakaś melodia czy słowa piosenki. Wiele osób zaczyna wtedy to nucić – kompletnie nieświadomie. Inni zmagali się, a nawet narzekali i użalali, że cały czas coś słyszą w umyśle i nie chce to odejść. Ależ chce! Tylko te osoby same na to napierają.

Zwykłych drzwi nie otworzysz jeśli najpierw na nie naprzesz!

Więc jeśli coś cały czas odtwarza nasz umysł, to naszym zadaniem jest kompletnie przestać się tym zajmować – ignorować to. Absolutnie przestać oddawać temu energię. Jeśli uznamy to za złe – o! właśnie daliśmy temu energię. Bo oceniliśmy, nazwaliśmy to. Czyli już poszedł ładunek energii.

To samo tyczy się bólu – jeśli ból nazywamy, opieramy się mu, etc., to sami go utrzymujemy. Zasilamy. A jak mówiłem – świadomość jest niezmienna. Więc czując ból, nawet bardzo duży możemy cierpieć lub możemy być spokojni, a nawet radośni. Zależy to od naszego podejścia do bólu – od naszej świadomości odnośnie bólu. A na to mamy 100% wpływu i 100% odpowiedzialności.

Jeśli nauczymy się właściwego postępowania odnośnie “Łibidubidub” w naszym umyśle, właśnie nauczyliśmy się właściwego postępowania odnośnie wszystkiego w naszym życiu. Zdanie to kalibruje się powyżej 400 ale nie powyżej 500, więc poziom zgodności z Prawdą jest niezwykle wysoki.

Są ludzie (i to całkiem sporo), którzy wypominają innym coś, co zrobili lub powiedzieli 50 lat wcześniej! No ale to już przeszłość – to nie istnieje! No ale istniej dla tych osób, bo dalej trzymają się oni związanych z tym emocji. I jeszcze wierzą, że cierpią przez cały ten czas, bo ta osoba to zrobiła/powiedziała… ok ale cierpią na własne życzenie.

Ok, a teraz sprawa krytyczna –

wzrost odbywa się OD DOŁU DO GÓRY.

Nie odwrotnie! Jak ktoś ma do tego jakieś “ale” to niech mi pokaże jedną roślinę, która rośnie od góry do dołu… i bez cwaniakowania, że np. banan rośnie do dołu, bo takich komentarzy i tak nie zatwierdzę.

To niezmiernie ważne, by to zrozumieć. Mówiłem już – jeśli nie zaakceptujemy naszego obecnego poziomu, nie wzrośniemy! Po prostu. Bo sami naprzemy na to, co ogranicza nasz wzrost. Musimy uświadomić sobie swój poziom – dostrzec go, dostrzec co w nim nas trzyma (nic zewnętrznego). I sami wtedy możemy dokonać wyboru czy się tego puścimy, czy nie.

Raczej nikt kto czyta ten wpis nie jest na wyższym poziomie, niż EWENTUALNIE rejestrowanie. Bo jeśli we własnych słowach nadal używamy “ja” w odniesieniu do czegoś – no to prosty dowód, że jesteśmy niziutko. Bo ciało samo wszystko robi. My nic nie robimy. Jeśli nadal wierzymy, że np. my jemy, my wyspaliśmy się, my jesteśmy zmęczeni, my się wypróżniliśmy – no to dalej wierzymy, że jesteśmy ciałem. A więc wszystko co dzieje się z ciałem ma wpływ na nas. Dlatego w przypadku choroby nagle opada nasz poziom energii. Ale nie dlatego, że jesteśmy chorzy, tylko dlatego, bo się utożsamiamy z ciałem (poza tym choroba jest odpowiedzią ciała na utrzymywanie w sobie i w nim niskich jakości – energii i przekonań – albo manifestacją tego, albo oczyszczaniem się z tego).

A świadomość jest niezmienna, bo to jest pole. Naturalnie – pole, którego kierunek oddziaływania (pozytywny – wzmacniający lub negatywny – osłabiający) wybieramy sami.

W polu elektromagnetycznym może pojawić się miliard opiłków żelaza czy gwoździ i one nie zmienią pola nawet w minimalnym stopniu.

Ale każdy opiłek znajdzie się w takim miejscu pola, które koresponduje z jego WEWNĘTRZNYM ładunkiem i potencjałem.

Czy przypadku ludzi – ten ładunek wybieramy sami.

W oceanie są miliardy miliardów organizmów i czy one mają wpływ na ocean? Nie!

A jako ludzie zostaliśmy zaprogramowani, że jedna myśl czy słowo ma wpływ na nas i nasze życie… tak wielką moc ma nasza świadomość i wiara! Jesteśmy w stanie sprawić, że na nieskończoność wpływa jakieś bzdurne słowo zupełnie obcej nam osoby.

I jeszcze zostało nam wciśnięte bzdurne przekonanie, że trzeba używać SIŁY. A siła ma to do siebie, że ma ograniczony ładunek i cały czas musi być czymś zasilana. Pole nie musi. Dlatego jeśli chcemy żeby z naszego życia zniknęły negatywności, przestańmy używać siły.

Więc jeśli ktoś mi mówi – “Ajajaj! Ileż to we mnie jest emocji i oporu!” no to już wiesz dlaczego! Bo wierzyłeś/wierzyłaś w tak wiele nieprawd, bzdur i urojeń, że pojawiło się w Twoim ciele tyle impulsów, byś to dostrzegł(a) i wprowadził(a) korekty! No ale zamiast tego zajmowałeś(aś) się światem zewnętrznym, a nie wewnętrznym. Dlatego emocje i/lub ból nie mijały.

Aby to wszystko zobrazować, przykład z mojego życia.

Dość często byłem świadkiem (tylko nieświadomym) jak kłócą się różni ludzie.

Na początku w 100% utożsamiałem się z tym, co wtedy czułem. Bo gdy kłócą się ludzie, czyli projektują na siebie wstyd, winę, żal, gniew, dumę, opór, no to to rezonuje z tymi samymi jakościami w naszej podświadomości, jeśli mamy je stłumione.

Więc czułem się źle. Wierzyłem, że sam jestem gorszy i że moje samopoczucie zależy od tego, co robią inni. Dokonywałem jeszcze projekcji, że świat i ludzie są źli, negatywni. Więc zmagałem się, by kontrolować innych, a nawet gniewałem się i nienawidziłem, gdy inni nie dawali się kontrolować i robili to, co wyciągało ze mnie stłumione toksyny.

Potem zacząłem się oczyszczać i kłótnie innych ludzi wyciągały ze mnie mniej syfu, któremu się mniej opierałem. Dlatego miałem szansę zacząć OBSERWOWAĆ to, co się dzieje. Czyli przekroczyć FORMĘ i wejść na poziom REJESTROWANIA. Widziałem więc, że ktoś coś robi, a ja coś czuję i coś myślę. Mniej cierpiałem dzięki temu. Ale mimo wszystko dalej cierpiałem.

Dzięki dalszej pracy nad sobą wszedłem na poziom Rozpoznania. Zacząłem rozpoznawać, że coś czuję, co i że źródłem tego nie jest to, co się dzieje w świecie, czyli “na zewnątrz”. Rozpoznałem również, że nie jestem tym, co czuję. Nadal się jednak z tym identyfikowałem i walczyłem. Dlatego dalej cierpiałem.

Dopiero wejście na poziom Obserwatora – Tego, Kto Doświadcza pozwoliło mi oddzielić się od ciała, myśli, emocji i zdarzeń w świecie zewnętrznym. Przynajmniej tych, względem których oczyściłem się z oporu, emocji i negatywnych postaw oraz nierzeczywistych interpretacji. Mogłem nawet czuć ból i nie cierpieć – utrzymywać spokój.

Dużo, dużo później odsłonił się poziom Świadomości – czyli niezmienności niezależnie co się działo.

I znowu spotkałem na ulicy kłócące się osoby – wyzywające, oceniające, wywalające na siebie mnóstwo syfu. A ja w stanie niezmiennego spokoju wybrałem w sobie współczucie (bez użalania i traktowania kogokolwiek jako ofiarę). Nawet zaczęło mnie to śmieszyć! Te osoby wręcz w gotowości do śmiertelnego pojedynku dla mnie były zabawne jak ptaszki skaczące po gałęziach. Nie wyśmiewałem tych osób, bo rozumiałem co się dzieje. Jednak nie projektowałem na nich negatywności. Obejmowałem ich swoim spokojem, zrozumieniem, współczuciem i akceptacją. Czułem te osoby doskonale, bo wejście na poziom subtelny pozwala doświadczać czegoś szerszego, niż tylko własną “skorupkę”. Czułem jak ich niska energia się wyczerpuje. Wkrótce się uspokoili.

Ja tego nie zrobiłem. Nie daję się nabrać swojemu ego, że ja mam jakiś wpływ na ludzi. Nie. To się dzieje/stało samo. Ja byłem tego wyłącznie świadkiem. I to samo w sobie jest ogromnym darem. Być świadkiem.

M.in. dlatego (generalizując) kobiety tak cenią sobie mężczyzn, którzy potrafią być na tym poziomie choć przez kilka chwil. Być nieoceniającym słuchaczem – świadkiem. Wtedy niska energia wyczerpuje się bardzo szybko i wszyscy uczestniczący w tym POLU wzrastają w świadomości, co jest w sumie jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym, “celem” bycia tutaj.

Gdybym w sytuacji kłótni innych ludzi ocenił to jako negatywne – sam dodałbym temu dodatkową energię. Nie ludziom, tylko POLU, w którym oni przebywali. Reszta działaby się sama, bo pole dalej by działało.

Ok, wiedząc to wszystko przemyślmy to na przykładzie stwierdzenia – “Ale mnie on/ona/to zdenerwowało!”

Przecież to kompletny stek bzdur! To jakby sądzić, że jeśli całe życie zamiataliśmy kurz pod dywan i ktoś pod ten dywan zajrzał i pokazał nam cały ten kurz, to ta osoba go tam zgromadziła i ona za to odpowiada!

Dlaczego to wszystko jest tak trudno sobie uświadomić (czego dowodem jest ponad 6 miliardów nieświadomych ludzi)? Bo niezrozumiane zostały prawa tego świata. A tak naprawdę prawa świadomości. Każdy Oświecony o nich nauczał ale mało kto wziął je sobie do serca. Zazwyczaj zaczynamy się zastanawiać, gdy coś wystarczająco mocno nas zaboli.

Otóż doświadczamy naszych własnych intencji i energii. Tego, co już wybraliśmy – kim się staliśmy. To dla naszego ego staje się doskonałym pretekstem do dalszego programowania nas fałszem.

Większość ludzi na tej planecie sądzi – “To przydarzyło mi się dlatego, BO świat jest taki – zły!” Ale tak nie jest. To przydarzyło się tej osobie dlatego, BO już w to wierzyła i takie miała nastawienie do świata i, co ważniejsze – do siebie. Bo nie można nienawidzić czegokolwiek/kogokolwiek nie nienawidząc siebie samego. Bowiem to trucizna utrzymywana w sobie. Tylko ego robi nas w jajo, że nienawidzimy innych, że wybaczymy, gdy ktoś sobie na to zasłuży…

To jakby mówić, że wyciągniemy jad żmii z krwiobiegu, gdy żmija sobie na to zasłuży! No to czekajmy, aż żmija przestanie być żmiją!

Żmija to żmija i to, co dalej zależy wyłącznie od nas. Jeśli czekać będziemy na żmiję, czekamy na siebie. WYŁĄCZNIE.

Iluzja nakłada się na iluzję, programowanie na programowanie i zasilają siebie nawzajem.

Żeby to rozmontować, potrzeba troszkę wewnętrznej pracy. A przede wszystkim INTENCJI, by tego dokonać niezależnie od napotkanych przeszkód. Bez intencji, czyli np. “spróbuję”, nic z tego nie będzie. Bo próbując znajdziesz to, czego szukasz. Znajdziesz więc potwierdzenia, że to nie działa, że to bzdury, etc. Udowodnisz sobie własną rację i tyle.

“Kurs cudów” (podręcznik praktyczny kalibruje się na 600!) już w dwóch pierwszych lekcjach (z 365) naucza nas, że nic nie ma znaczenia i że całe znaczenie WSZYSTKIEMU nadaliśmy sami.

Na poziomach 600-1000 dr Hawkins wykalibrował raptem 3 strony pojęć, osób, książek, etc. Czyli około stu, stu kilkudziesięciu tematów w całej historii ludzkości.

Co jest celem “Kursu cudów”? M.in. taka nauka dojrzałości, że przestajemy cierpieć, przestajemy zależeć od świata zewnętrznego. Potrzeba takiego spojrzenia na rzeczywistość, że kalibruje się na poziomie, który reprezentowało jedynie około 100+ innych aspektów… Widzimy jak niewiele na tej planecie poznało wysoki poziom zgodności z Prawdą.

Cały czas śmieszy mnie, że Playboy jest w kalibracji wyżej, niż instytucja Kościoła Katolickiego.

Anyway – to są FAKTY, niezależnie co się nam o tym wydaje.

Ludzka świadomość ma wpływ na Księżyc!!! Nie ważne jaki. Ma. Zostało to sprawdzone przy pomocy jedynego wiarygodnego testu – metody kinestezjologii. A skoro ma ona wpływ na Księżyc o masie 7,347 673×1022 kg, to ma również wpływ na zachowania ludzi odnośnie nas, na postawy kobiet względem nas, na odnoszenie się względem nas naszych współpracowników, na traktowanie nas przez naszych rodziców, itd.
Widać to wyraźnie podczas np. różnych rozgrywek zespołowych. Szanse na zwycięstwo grupy, która zacznie się obwiniać maleją drastycznie.

Ludzie tak zostali już zaprogramowani, że potrzebują emocji, że zapomnieli, przestali sobie zdawać sprawę, że mogą WYBRAĆ – ZDECYDOWAĆ o tym, co osiągnąć, zdobyć, zrobić. To wręcz globalne szaleństwo – “Aby coś osiągnąć, muszę tego pragnąć”. Naprawdę????

Czyli rozumiem, że codziennie pragniesz umyć zęby i to pragniesz tak bardzo, że cały świat staje się nieważny? Bo bez tego pragnienia nie umyłbyś/umyłabyś zębów?

Tysiące rzeczy w naszym życiu mamy nie pragnąć ich. Bo po prostu wybieramy je w stanie spokoju.

Energia pragnienia wyłącznie utrudnia zrealizowanie danego celu/marzenia. Dlatego jest nam wciskana ta głupota.

KAŻDY dojrzały człowiek sukcesu nigdy nie mówił o pragnieniu, tylko o działaniu, o stanie spokoju, o tym, by WYBRAĆ, USTALIĆ, ZAPLANOWAĆ to, co chcemy osiągnąć.

Nawet tzw. uwodziciele/PUA dostrzegli, że im mniej pragniemy seksu, im mniej nam na nim zależy (nie mylić z apatią!!!), to tym więcej go mamy i tym łatwiej.

Więc wolimy mieć dalej swoją rację, która nic nam nie daje…?

Podziel się tym artykułem!

Napisz komentarz!

Zasubskrybuj
Powiadom mnie o
guest
78 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Paweł

A jezeli Piotrze ta planeta to szkola i czysciec, to dlaczego Bóg pozwala, aby nas truli z kazdej strony( ziemia, powietrze, jedzenie), a gdy czlowiek zachoruje, to laduja w niego chemie, zamiast leczyc naturalnymi sposobami? Czemu to ma sluzyc? Jezeli to jest szkola, to czlowiek powinien miec chyba odpowiednie warunki do uczenia sie. Czemu Bóg pozwolil, aby ludzie zatruwali srodowisko, wybijali zwierzeta masowo tak, ze juz wiele gatunkow zniknelo bezpowrotnie? W jaki sposob ma to sluzyc czlowiekowi w duchowym rozwoju? Albo wdychanie spalin? Albo jedzenie zatrutego pozywienia, gdzie jest wiecej pestycydow i innego syfu niz jakichkolwiek witamin i wartosci odzywczych? Czemu ma to sluzyc? Ja tego nie rozumiem. Mozesz mi to jakos wytlumaczyc? Bardzo bym prosil.

Paweł

Mnie chodzilo o te zanieczyszczenia itd, w kontekscie szkoly. Podam przyklad: dzieci chodza do szkoly, zeby sie uczyc, a zeby sie uczyc, to w tej szkole musza byc odpowiednie warunki- czysto, ladnie, krzesla, lawki, toalety itd. Warunki do nauki. Czy dzieci nauczyly by sie tego, czego powinni w szkole, czyli matematyki, fizyki, polskiego itd- ogolnie przedmiotow, gdyby w szkole panowal syf, brudne sciany, obsrane kible, szczury i robaki na korytarzach i w klasach, niewygodne krzesla itd. O to mi chodzilo w kontekscie warunkow do nauki. Czy w takich warunkach dzieci by sie czegos nauczyly? Pewnie tak, m.in. jak walczyc ze szczurami, jak nie przykleic sie do gowna itd, ale chyba nie taki jest cel szkoly? O to mi chodzilo.

katolik

Czyli przychodzimy na tą planetę (piękną zresztą) aby wzrastać duchowo jak najwyżej a nie wycisnąć za życia jak najwięcej się da. Brać wszystko ile się może. Bawić się w nieskończoność. Gromadzić i zabierać jak najwięcej dóbr materialnych? Tzw. Żyj szybko, umieraj młodo.

katolik

Nie za bardzo jak nie za bardzo ale wiele ludzi tu wiedzie naprawdę piękne życie. A jak nie tu to do jakiego lepszego miejsca można trafić przerabiając swoje lekcję i wzrastając? Na inną planetę lepszą? Do innego wymiaru?Szczerze to nie chcę tu zostać i trafić w następnym życiu Piotrze :\

Paweł

A po co w ogole nam te lekcje? Po co mamy sie czegos uczyc? Po co dusza sobie to wszystko wybiera? Zalozmy ze dusza przerobi te wszystkie lekcje ktore ma do przerobienia i co sie wtedy stanie? Usiadzie na tronie obok Boga? Ale po co? Po co to wszystko jest? Ten swiat, Bóg, lekcje, dusze itd. Po co to wszystko?

Paweł

Mnie chodzi o to, ze np. po co istnieje sam Bóg i wszystko co stworzyl? Po co w ogole istnieje cokolwiek? Czy w ogole mozliwe jest, zeby nie istnialo nic? Po co zostaly stworzone dusze? I nie chodzi mi, ze po to aby cos robily- rozwijaly sie itd. Chodzi mi o sens istnienia sam w sobie. A w ogole, to kto stworzyl Boga i po co? Mowisz, ze: bo taka jest rzeczywistosc. No wlasnie- a po co jest rzeczywistosc? Chodzi mi o istnienie tego wszystkiego samo w sobie. Nie chodzi mi o zycie tutaj na ziemi, tylko w nieskonczonym kontekscie. O calosc wszelkiego istnienia. Nie wiem. Nie potrafie chyba okreslic dokladnie slowami o co mi chodzi.

“I jesteś w miejscu, w którym możliwe jest przerobienie wszystkich niezbędnych lekcji do wzrostu, jednocześnie uzdrowienie każdego obciążenia i długu jaki masz względem innych i siebie.”
Miedzy innymi glownie chodzi mi o to, ze po co zostalismy stworzeni, zeby przerabiac jakies lekcje, wzrastac i uzdrawiac jakies obciazenia? Gdyby nas nie stworzono, to nie musielibysmy tego wszystkiego robic. Po co nas stworzono w takim razie, zebysmy to musieli robic? Mozna bylo przeciez nas nie stwarzac? Czy nasz rozwoj jest celem samym w sobie? Jezeli tak, to po co? Co to da Bogu, czy czemukolwiek, ze dusza sie bedzie rozwijac? Gdyby ta dusza nie istniala, to co by sie wtedy stalo? Gdyby zadne dusze nie istnialy, to co wtedy? Po co te dusze powstaly? Jaki jest w ogole sens/ powod ich rozwoju? Jezeli juz powstaly, to nie mogly by byc juz na tym najwyzszym poziomie rozwoju, zeby nie musialy przerabiac zadnej lekcji? A jezeli tak by bylo, to tez nie daje odpowiedzi na pytanie po co? Tak reasmujac- jezeli jest Bóg, to nie mogl sobie po prostu istniec bez stwarzania nas, dusz itd? Po co mu my, swiat, zwierzeta itd?

Paweł

Apropo wybierania tej planety, to ostatnio ogladalem film z dr Hawkinsem, w ktorym pewna kobieta pytala sie go czy planeta- srodowisko, zielen itd, potrzebuje pomocy. Byla mowa o zanieczyszczeniu srodowiska itd. i pan Hawkins powiedzial, ze przyczyna tego jest zbyt duza liczba ludzi na ziemi. Mowil, ze ziemia jest przeludniona. I teraz, do tego co napisales Piotrze o czyscu, szkole itd., to chyba jezeli czlowiek juz urodzil sie na tej planecie, to znaczy ze tak dusza wybrala, tak? Dlaczego wiec pan Hawkins mowi, ze jest przeludniona? Ja to zrozumialem tak, ze czesc ludzi jest tutaj niepotrzebna. Ale skoro tu przyszli na ten swiat, to chyba znaczy, ze tak ma byc? Ze maja cos do zrobienia, nauczenia itd. Wiec jak moze byc planeta przeludnion? Jezeli jest to szkola, to dlaczego dyrektor(Bóg?) wpuscil do niej za duzo uczniów? Nie rozumiem tego. Jak to sie tez ma do tego, ze wszystko jest perfekcyjne w danym momencie? Nie wiem, czy dobrze zrozumialem ten filmik, wiec wklejam link i jak bys mogl Piotrze obejrzec i powiedziec, jak ty to rozumiesz, to bylo by super. Pzdr.
https://youtu.be/wirNbMB2zYE

Last edited 2 lat temu by Paweł
Marcin

A czy piekło nie wygląda tak ja na obrazach Hieronima Boscha? Co ktoś musi zrobić żeby tam trafić jak większość i tak trafia tu do czyśćca? A co się stanie jak nie będzie Ziemi lub warunków do życia na niej gdzie będzie czyściec? Zmiany klimatyczne, narastające ocieplenie klimatu, przeludnienie, wyczerpywanie zasobów, zanieczyszczenie, klęski ekologiczne, wymieranie zwierząt to wszystko nie wróży długiego życia tej planecie lub rodzaju ludzkiego.

Marcin

Czyli jeśli będę dalej tak żył jak teraz czyli w niskiej świadomości i nie zmienię się to po śmierci trafię do piekła? Im niższy poziom tym niższe i okropniejsze piekło to jeśli ktoś będzie na poziomie wstydu to trafi do najniższego piekła. A czym rożni się każde piekło tym co się tam duszy dzieje? A z niego już nie wyjdzie i będzie mu się to działo cały czas t o co w sobie utrzymywał ? Mój najulubieńszy malarz, mistrz Beksiński przeniósł też wiele niezwykłych wizji surrealistycznych rodem z piekieł. Skąd on miał takie wizje czyżby widział jakieś piekło w podświadomości? Sam powiedział że to wszystko pochodzi z jego podświadomości i samo mu się maluje.

Marcin

Ok, rozumiem Piotrze tym bardziej dostrzegam to że zacząłem współpracę z Tobą to największy dar który mnie spotkał w tym życiu co ja bym począł.Cholera wie co ja wyprawiałem w poprzednich żywotach. Ale to nie ważne ważne co teraz. Sam sobie wybiorę, czyli tak jak wszystko w życiu. Dotychczas wybierałem nie najlepiej lub mało. Czyli gdy zginę lub umrę to (napiszę to metaforycznie) pojawi się taki ekran w którym mam do wyboru w gram jeszcze raz, wybieram życie od nowa i ponowne przejście lekcji, gry – wybieram czyściec. Mi się to skojarzyło właśnie z taką grą komputerową w którą grałem jak byłem dzieckiem ( jazz jackrabitt 2 się to nazywało to była taka przyjazna platformówka gdzie wcielało się w rolę królików i walczyło z żółwiami) i gdy tam się zginęło był taki ekran że wybierało się piekło albo niebo strzałka w lewo albo prawo i sami wybraliśmy czy po śmierci kończymy grę czy od nowa jeszcze raz. Ale przecież wiadomo że każdy zawsze wybierze Czyściec kto by wybrał piekło tym bardziej gdyby sam mógł jeszcze sobie wybrać dowolnie gdzie chce iść, bez przymusu, jak w tej grze.

Oj to nie dobrze bo jak wiesz jestem malarzem i od zawsze jestem pod wielkim zachwytem twórczości malarskiej mistrza. Niemożliwe że dzieła mistrza Beksińskiego kalibrują się tak nisko dlaczego? Czyli gdy będę tworzył coś w tym stylu i tym karmił podświadomość to będę się kierował w stronę piekła? Na przykład obrazy Van Gogha kalibrują się wysoko (480) a nie są dla mnie genialne, nie zachwycają mnie.Kreski takie wielkie plamy kolorowe. Od czego to zależy? Zdzisław Beksiński nie żyje został zamordowany a jego syn popełnił samobójstwo a żona zmarła na chorobę. Swoją drogą jego życie wyglądało tak że zamykał się w swojej pracowni i bez przerwy malował takie trupi styczne obrazy przy muzyce klasycznej i stamtąd się nie ruszał całe życie ale był bogaty a Van Gogh żył całe życie bez pieniędzy i w szaleństwie. Beksiński prawie całe swoje życie poświęcił malarstwu. Chciałem zawsze tworzyć coś w tylu Beksińskiego ale nie to samo, też takie mroczne wizje i teraz gdy kieruję się w stronę pozytywności pojawił się dylemat. Dotychczas malowałem reprodukcję wielu dzieł malarzy w tym Rembrandta (który jest z tego co zobaczyłem malarzem kalibrującym się najwyżej 700) oraz sakralne sam też tworzyłem gdy zaczynałem przygodę z malarstwem piękne pejzaże, portrety, zwierzęta piękne dziewczyny . Ale zawsze mnie najbardziej ciągało w stronę Beksińskiego lub Gigera coś tego typu chciałem malować to najbardziej do mnie przemawiało. Nie tylko zauroczyła mnie jego osoba jako człowieka niezwykle inteligentnego, twórczego, pogodnego i przyjaznego.Jak on się cały czas łączył z tymi astralami piekielnymi i odbierał wizje stamtąd? Ja tak nie potrafię a też tak chcę malować i mieć taką wyobraźnie. Dla mnie Beksiński był jednym z najlepszych, jak nie najlepszym malarzem 20 wieku jeśli chodzi o umiejętność połączenia niebywałego wręcz warsztatu I wizji oraz umiejętności przedstawienia tak niesamowitych, dziwnych, wżerających się w mózg obrazów. Za każdym razem jak patrzę na jego dzieła to przejmują mnie do głębi. Drapią pazurami duszę. Moim zdaniem był to mistrz nad mistrze. Mogę oglądać jego obrazy godzinami żadne obrazy nie są tak originale i genialne.Dla mnie najważniejszy jest w obrazie klimat i to co czuję gdy go oglądam emocje które się pojawiają. Inni malarze może mają wyśmienitą technikę ale nie ma nic poza warsztatem, a już na pewno nie ma tam klimatu Beksińskiego który po prostu materializował schizofreniczne koszmary senne i zaklinał je w płótnie. U Beksińskiego ta celebracja umiejętności (kosmicznych wręcz) schodzi na dalszy plan bo tak mocno uderza przekaz obrazu. To co ten obraz opowiada. Jest mi łatwo budować interpretacje obrazów Beksińskiego, one po prostu tworzą to w mojej głowie. Widziałeś Piotrze jego obrazy jest taki obraz z wilkiem. Obejrzyj. Ten obraz autentycznie powoduje ze cierpnie mi skora i patrze się na niego tylko dlatego ze jest hipnotyzujący. Ten wilk jest awatarem wszystkiego co złe.Ten wilk od zawsze był dla mnie jednym z wyznaczników kunsztu Beksińskiego. To bardzo trudne aby przedstawić coś co wywoła autentyczne emocje w odbiorcy. Tonie odwołuje się do prymitywnych sposobów wystraszenia widza. Ten wilk nie szczerzy zębów. Nie musi. Ja wiem, ze te zęby tam są i to ze on ich nie pokazuje, jeszcze bardziej potęguje mój niepokój. On straszy swoja dziwna forma, jakby na pograniczu czegoś co istnieje, ale zaczyna się rozmywać w coś co istnieć nie może. Do tego przytłacza czarność z której po prostu bije zło. Coś co powstało z mroku, ze zmaterializowanej ciemności. Nie wszystkim podobają się obrazy Beksińskiego i nie chcieli by sobie powiesić nad łóżkiem. Ja też bym nie powiesił ale uwielbiam podziwiać i kontemplować jego twórczość. W ogóle prócz tropów, przemijania i rozkładu ma też piękne fantastyczne pejzaże o niesamowitych barwach.

Marcin

Dzięki Piotrze że podobają Ci się moje obrazy, doceniasz moją pasję i uważasz że mam talent ale jakoś nie cieszę się z nich nie potrafię nie doceniam tego i nie potrafię wykorzystać tego daru jak najlepiej. Jak przerobię program wyzdrowieję, zmienię się, wzrosnę oczyszczę się to z pewnością Ci namaluję jak najlepiej co tylko będziesz chciał :) Jaki jest Twój ulubiony malarz bo pisałeś że kiedyś Giger? A Piotrze bo nie raz polecasz mi kierować się lub naśladować ludzi sukcesu którzy zajmują są tym co ja kocham i się interesuję i ja pasjonat malarstwa od zawsze uwielbiam i inspiruję się Zdzisław Beksińskim nim jako człowiekiem oraz jego malarstwem. Przecież który malarz osiągnął tyle co on, był tak sławny i znany. On zarabiał bardzo dużo na tym co kochał czyli malowanie obrazów ile ja bym dał aby też tak żyć. Dzięki tej kontrowersyjnej i ponurej katastroficznej tematyce i jego warsztacie stał się sławny i tyle osiągnął. Tylko że on malował takie bardzo mroczne obrazy przepełnione śmiercią i lękiem. Ale jak on się łączył z tymi piekłami w trakcie malowania. Jak tego dokonać.Naprawdę tak może wyglądać w piekłach? Wielu sądzi że to jest świat po apokalipsie lub mroczna wizja tego świat, przemijanie strach przed śmiercią samotnością .Połączył się z piekłami i pojawiały mu się takie wizje w głowie. To jest to dostrojenie z polem kreatywności? Ale słuchał przy malowaniu bez przerwy całą najlepszą muzykę klasyczną czy to jakoś go podnosiło przy pracy wpływało bo ta muzyka bardzo wysoko się kalibrowała?Powiedział że w malowaniu i słuchaniu tej muzyki dla niego najważniejsze są emocje i czymś najlepszym są wielkie finały w symfoniach. To jak tworzy obrazy to coś podobne
go w jaki sposób kompozytorzy komponowali swoje dzieła. Czy miał w sobie bardzo dużo stłumionych emocji zwłaszcza strachu i umysł jego paplał takie wizje? Ale raczej musiał mieć oczyszczoną wyobraźnie z emocji skoro potrafił tak tworzyć. A umysł raczej paple na zasadzie radia czyli odtwarza dźwięki. Bo mnie właśnie takie malarstwo interesuje i staram się aby one było właśnie takie mroczne tajemnicze.Piotrze znasz jakiś malarzy którzy są zestrojeni z niebami i tworzą stamtąd wizje obrazy które przedstawiają wizję nieskończonej ilości nieb i są w tym mistrzami którzy malują wizje przeciwne od od Beksińskiego? A co to jest wyobraźnia? Czy to pochodzi z umysłu?  Bo u mnie malarza i przyszłego grafika komputerowego (w tym roku zaczynam studia na informatyka grafika komputerowego i projektanta) wyobraźnia i kreatywność to podstawa a ja z przerażeniem teraz zauważam że jej u mnie teraz niema pustka czarny obraz w dzieciństwie nie miałem z tym problemów jak brałem leki to miałem czasami jakieś pomysły wizje ale szybko gasły i nie potrafiłem sam w całości czegoś swojego wymyślić. Wystarczy że oczyszczę się ze wszystkich zalegających we mnie emocji od dziecka i nie będę niczemu stawiał opór i będę mógł tak dobrze malować i tworzyć wszelkie wizje czy to z piekieł czy nieb?

“Oj to nie dobrze bo jak wiesz jestem malarzem i od zawsze jestem pod wielkim zachwytem twórczości malarskiej mistrza.
To, że gościu ładnie maluje nie robi z niego żadnego mistrza.
To Twoja projekcja.”
Ale za co się wziął to było nowatorskie, genialne i perfekcyjne. Był też fotografem, pisarzem, grafikiem komputerowym..

“Beksiński prawie całe swoje życie poświęcił malarstwu.
No i?”
Ja też chcę tak ja on. Aby to wykonywać i móc z tego wyżyć bez jakiejś tam pracy.

“Czyli gdy będę tworzył coś w tym stylu i tym karmił podświadomość to będę się kierował w stronę piekła?
Nie, dlaczego?
Idziesz tam jaki jesteś. Jeśli malowanie urojeń astralnych miałoby wpływać na to jaki jesteś, no to sam byś sobie to robił.”
Na niego raczej nie wpływało bo był stale był uśmiechnięty, pogodny,przyjazny, szczęśliwy i chciał żyć wiecznie nie opuszczać tej planety i dlatego tak bardzo bał się śmierci i przemijania. Malować śmierć, żeby choć na chwilę o niej zapomnieć.

a nie są dla mnie genialne,
Mam Ci przypomnieć co w Twoim życiu było dla Ciebie genialne? Naprawdę Twoje wybory i upodobania nie należą do najznamienitszych (na razie).
Wiem, wiem bardzo kiepskie. Ale malowanie to u mnie jest duży plus?

“nie zachwycają mnie.
A co Cię zachwyca? Na razie to jesteś tak obciążony, że to mnie akurat najmniej dziwi.”
Obrazy Zdzisława Beksińskiego, muzyka synth pop, muzyka z lat 80, 90, industrialna, rock progresywny, natura, nocne niebo, krajobrazy, las, konie, szczery uśmiech, pozytywni ludzie, artyści.

Zdzisław Beksiński nie żyje został zamordowany
Lol :)
Dlaczego Lol? Sam na siebie zesłał tą śmierć? Przecież jego obrazy chyba nie miały na to wpływu jak to myślą nie którzy ludzie.

a Van Gogh żył całe życie bez pieniędzy i w szaleństwie.
No i?
Dlaczego się tak wysoko kalibrował jak jego życie było nieszczęśliwe i sprzedał tylko jeden obraz i był chory psychicznie? A Beksiński poniżej 200 a odniósł sukces, żył tak jak chciał i miał wszystko co pragnął np. żonę którą kochał ponad życie?

Moim zdaniem był to mistrz nad mistrze.
Dla wielu ludzi Hitler był mistrzem na mistrzów…
Ale chyba już nie ma ludzi co uważają Hitlera za mistrza? JA Beksińskiego uważa za jednego z najlepszych malarzy każdy jego obraz to dzieło to wyższa sztuka.

Paweł

“Przypominam, że w następnej inkarnacji prawie na pewno się już nie spotkamy…”- k…wa! Jak to? Ja też ciebie już nie spotkam? Załamałeś mnie trochę tym zdaniem. Czyli jak nie zdążę “naprawić” siebie w tym życiu, to w następnym znowu się będę babrał w g..wnie? I nie będę wiedział, tego co teraz wiem? O emocjach, oczyszczaniu, uwalnianiu itd?I może znowu szczęśliwie natrafię na kogoś takiego jak ty? Eh….Do d…py panie taka robota. :(

Paweł

Wykonuje robote caly czas, a ze idzie mi topornie- to juz druga sprawa. Medytuje codziennie i odczuwam/uwalniam codziennie. Staram sie robic wszystko to, co jest w programie. Coz moge wiecej zrobic?
Przeciez nie pstrykne palcami i ne wespne sie magicznie na wyzsze poziomy.
“Nie jestem w żaden sposób wyjątkowy, mądrzejszy od reszty, specjalny, wybrany, etc.”- pewnie. Ja np. znam od chuja takich Piotrków, co byli uzaleznieni przez 15 lat, znalezli sposob, zeby z tego wyjsc i teraz pomagaja innym. Takich ludzi jest pelno. Widuje ich codziennie na ulicy. Wszyscy sa szczesliwi, a na swiecie nie ma wojen. A swistak siedzi i zawija…

Paweł

A jak to jest Piotrze, jezeli chodzi o przyszle inkarnacje i obecne rodzenstwo? Czy mojego brata tez juz nie spotkam? Jeszcze do niedawna myslalem, ze po smierci spotkam kiedys moich bliskich w niebie u Boga, ale okazalo sie, ze chyba raczej tak sie nie stanie i dzisiaj az sie poplakalem , jak dotarlo do mnie, ze mojego brata juz nie spotkam. Naprawde. Juz dawno tak nie plakalem. Wiem, ze to byc moze moj umysl paple, albo emocje sa ze mnie wyciagane, ale moj umysl, czy tam ego, czy moze ja chcielibysmy wiedziec. Mozesz Piotrze na to pytanie odpowiedziec?

Bercik

“Tylko żeby mi tu ktoś nie zaczął wierzyć w urojone bajeczki, że jeśli w pracy ktoś go obraził i osłabł, to nie było to realne. Jeśli osłabłeś(aś), to było realne DLA CIEBIE. Bo w to uwierzyłeś(aś).”
Czy mógłbyś Piotrze wytłumaczyć to zdanie choćby na podstawie jakiegoś przykładu z życia bo nie zrozumiałem tego co to jakieś zaklęcia ktoś coś na nas powie i tak się stanie? Z tego co wiem to w szkole się dzieci obrażały i przezywały ale żeby w pracy takie zachowania? Czy to przypadkiem nie jest mobbing o którym tak teraz głośno?

A jeśli chodzi o to zadanie z umysłem tu u mnie nic nie było w umyśle zdarza mi się mieć takie uczucie tępoty i ogłupienia pustki w umyśle ale to oczywiście na pewno nie jest spokojny umysł? Są ludzie którzy w umyśle mają jakieś wizje, obrazy, wyobrażenia i oni to widzą przed sobą jak oni to robią jakieś specjalne umysły mają?

Katolik

Jak zwykle ciekawy artykuł. Często tu wpadam bo wiele mądrej wiedzy tu. Podziwiam Twoją bogatą wiedzę. Jesteś profesorem po teologii czy psychologii? A jeśli chodzi o artykuł to czasem trudno rozróżnić co jest dobre a co złe. Ja jako Katolik czasami wątpię w Kościół Katolicki znając do czego się dopuszczał i nadal dopuszcza i dlatego nie ufam mu całkowicie. Katolicyzm robi się znowu bojowy, ostatnio coraz częściej słyszę od znajomych praktykujących że ” teraz katole nie nadstawiają drugiego policzka nasza postawa to drapieżna owca” Ja staram się kierować Biblią i pomocą bliźnim. Studiuję Biblię nauki Jezusa. Jak bardzo Piotrze znasz Biblię? Zawsze chciałem zostać księdzem (i nadal chcę)ale trochę wątpię w jego dobrą wolę. Czytając ten artykuł zacząłem zastanawiać i zadziwiać dlaczego do dziś tyle osób podziwia Hitlera lub jakiś innych tyranów lub złoczyńców. Zawsze zło i źli i silni ludzie są podziwiani i mają podwładnych. Są w Polsce ludzie którzy nadal podziwiają Hitlera i uważają że miał rację . Przecież Hitler i naziści chcieli nas wszystkich wyciąć w pień. Oni nie wiedzą jakie trzecia rzesza wyczyniała zbrodnie nie z tej ziemi na tej planecie. Co niby może dziać się teraz duszy która była w ciele Hitlera przecież tego nie da się odpłacić karmicznie tego ile zła on wyrządził ? Jest w piekle? Jezus Chrystus tak powiedział o piekle:
“Jeśli twoja ręka jest ci powodem upadku, odetnij ją. Lepiej bowiem jest dla ciebie ułomnym wejść do życia, niż mając dwie ręce, pójść do piekła, w ogień nieugaszony; gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. A jeśli twoja noga jest ci powodem upadku, odetnij ją. Lepiej bowiem jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż mając dwie nogi, zostać wrzuconym do piekła, w ogień nieugaszony; gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. Jeśli zaś twoje oko jest ci powodem upadku, wyłup je. Lepiej bowiem jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż mając dwoje oczu, zostać wrzuconym do ognia piekielnego; gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie” Co tam może czekać duszę jak już nawet w czyśćcu czekają obciążone dusze mocne katusze? Zawsze sobie piekło wyobrażałem jako przebywanie w samotności w opustoszałym miejscu w nieskończoność całkowicie oddalony od Boga.

Katolik

Dzięki Piotrze za tak długą odpowiedz werznę sobie ją do serca. Nie wybiorę habitu ale za wszelką cenę poznam ukochaną i z nią stworzę szczęśliwą i kochającą się rodzinę pełną pozytywności i miłości. Znajdę inny lepszy sposób na służbę Bogu. Kościół pluje jadem i życzy piekła oraz krzywdzi dzieci i ludzi (ale oczywiście nie wszyscy są przykłady ludzi dobrej woli). A nasuwa mi się jeszcze jedno pytanie na temat reinkarnacji dusz. Czy prócz człowieka na Ziemi może reinkarnować w postaci jakiegoś zwierzęcia lub np. kamienia i od czego to zależy. Stąd te pytanie bo raz mnie ktoś obraził ( to był zresztą neonazista czy skin czy jak się oni się tam nazywają który uważał że Hitler był mądry i chciał dobrze, był też wielkim rasistą i narodowcem) pokazał na szympansa i powiedział że to musi być moje poprzednie wcielenie i od tego momentu a to było dawno to pytanie mnie nurtuje. A rodzic posuwający się do czegoś takiego jak bicie dziecka chce wymusić posłuszeństwo i to znaczy że sam był bity? To bardzo okrutny sposób na wychowanie dziecka. Ja jako chrześcijanin zawsze wszystkich ludzi kocham na Ziemi i wybaczam nawet tych co zrobili mi krzywdę( Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią) i ją czynią innym. Jak komuś to powiedziałem to śmiał się ze mnie i powiedział ze jestem naiwny i że pewnie jestem gejem. Jezus wybaczył swoim mordercą a Biblia opowiada też o zachowaniu się dwóch złoczyńców, pośród których był ukrzyżowany Jezus. „Jeden ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu: »Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas«. Lecz drugi, karcąc go, rzekł: »Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież — sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił«. I dodał: »Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa«. Jezus mu odpowiedział: »Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju«. A czy pomoc innym ludziom (ale oczywiście nie zapominając o sobie) jest nagradzane lub coś pozytywnego daje pomagającemu? Czy Bóg wynagradza dobre uczynki? Biblia tak się odnosi do dobrych uczynków:
“”””””””””””””””””””Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia. Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał.”””””””””””””

Jaki jest najlepszy sposób na pomoc innym ludziom życie przykładem?
Kiedy dusza jest potępiona?

Marcin

Piotrze teraz wiem że emocje tłumione gromadzone w podświadomości i ciele. Przed programem natknąłem się na ciekawą koncepcje “Zawieszenia emocji” psychiatry Alexandra Lowena. Wyróżnił on następujące typy zawieszeń:
– wieszak – stryczek – kolumna – hak – krzyż- wieszak. Te zawieszenia kształtują sylwetkę człowieka od dzieciństwa. Tu jest artykuł gdzie dokładnie te typy zawieszeń są opisane: https://www.psychologiawygladu.pl/2017/03/emocje-zawieszone-w-ciele-jak-napiecia.html
Jakie jest Twoje zdanie na temat tej teorii? Jesteś dla mnie niekwestionowanym ekspertem od emocji i uzależnień. Ja u siebie dostrzegłem od dzieciństwa ukształtowaną sylwetkę haka. Ale to chyba można mieć różną sylwetkę zależy od emocji jakie ma się stłumione i poziom napięcia.

Łukasz

Uważasz,że Hawkins miał największą możliwą świadomość?Ciekawe czy za x lat może pojawić się ktoś kto doświadczy jeszcze czegoś więcej jeśli w ogóle to możliwe.Wiesz o co mi chodzi,bo czytając materiały Hawkinsa w porównaniu do tych samorozwojowców to jego wiedza rozwala system.My możemy uważać,że już pisaliśmy prawdę,a tak naprawdę może być coś jeszcze więcej czego nasze umysły nie są w stanie sobie wyobrazić.

Paweł

Przepraszam Piotrze, ze tak zarzucam cie linkami, ale im wiecej czytam, o Kursie Cudow, tym bardziej sie przekonuje, ze to stek bzdur. Jak to, ten swiat nie jest realny? Te wszystkie wojny, wypadki itd. To tez nie jest realne? Tutaj jest moim zdaniem dobrze wytlumaczone: https://www.vismaya-maitreya.pl/miecz_prawdy_kurs_cudow_cz1.html
Moglbys Piotrze tez sie jakos do tego odniesc? Ja zaczynam odnosic wrazenie, ze zaczynam stapac po bardzilo cienkim gruncie. Boje sie, do czego mnie to zaprowadzi.

Paweł

Piotrze, a czy moglbys jeszcze to przeczytac i jakos sie do tego odniesc?
https://egzorcyzmy.katolik.pl/kurs-cudow/
Kurcze, ja naprawde czuje jakis dziwny niepokoj. Boje sie zeby mnie cos nie… Az nie chce uzywac tego slowa.

Paweł

Witaj Piotrze. Czy czytales moze Kurs Cudów? Wiem, ze KC sie nie czyta, tylko studiuje i stosujevw zyciu, ale… No wlasnie. I tu jest dla mnie duze ALE. Chodzi mi o to… Nie wiem, jak to dobrze ujac- o idee KC i o to, jak nam tlumaczy nasza “rzeczywistosc”. Zaczalem czytac ksiazke “Znikniecie wszechswiata”, ktora tlumaczy, o czym jest KC. Musze przyznac, ze po przeczytaniu ok. polowy tej ksiazki, troche dziwnie sie czuje. Troche odczuwam strach i tak jakby ” zycie” stracilo dla mnie sens. No wlasnie- “zycie”. Czy my w ogole zyjemy? Wedlug KC, Bóg nie stworzyl tego swiata, ktory znamy, a my wszyscy jestesmy tak, jakby w snie Chrystusa. Czy wiec, w takim razie my w ogole istniejemy? Bo jak dla mnie, z tego co ja rozumiem, to nas po prostu nie ma. Jestesmy tylko wytworem ” wyobrazni” Chrystusa. Wiec kim ja jestem, skoro tak naprawde mnie nie ma? I po co to cale wybaczanie itd? Nie lepiej od razu strzelic se w leb i po sprawie? Jak ty to rozumiesz Piotrze, bo ja dziwnie sie teraz czuje, tak jakby nic nie mialo sensu? Jezeli ten swiat nie istnieje, to po co to wszystko? Zmienianie sie, wybaczanie, uwalnianie emocji itd. O co tu chodzi w ogole? A moze ktos nam chce w glowach po prostu namieszac? Gdybys mi napisal, jak ty to rozumiesz, to bylo by fajnie. Dzieki.

Paweł

https://youtu.be/gYMyTg8a19Q
Ogladalem ten filmik i ten pan ponoc przerobil kurs cudow. Polecam w szczegolnosci ostatnie 20minut, kiedy pani sie pyta o morderstwa dzieci w jakiejs szkole w Usa, a on odpowiada, ze na podstawie KC to nie mialo miejsca, ze to nie istnialo, bo KC mowi, ze Bóg nie stworzyl tego swiata, a wszystko, co sie wydarza, jest wytworem naszych umyslow. W sumie to jednego umyslu, ktory mysli, ze jest oddzielony. Tez o tym pisales. W ogole dokopalem sie do informacji, ze KC to twor CIA i jest czescia programu Mk-Ultra, do prania ludziom mozgow. Duzo czytalem na ten temat na zagranicznych forach i duzo ludzi jest zgodnych ze KC mowi o tym, ze Syn Boga sobie pomyslal, co by bylo gdyby, byl oddzielony od Ojca i my jestesmy po prostu wytworem tego “gdyby.” Ten swiat nie istnieje, Bóg go nie stworzyl, my myslimy, ze jestesmy oddzieleni, a tak naprawde jestesmy razem z Bogiem, jako jedna jazn, a ten nasz swiat to jeat iluzja stworzona przez Chrystusa. Wszyscy spimy. Idac dalej, nikt nie jest niczemu winny, nawet Hitler,Stalin itd, bo ten swiat nie istnieje i w koncu wszyscy sie obudzimy obok Boga i bedzie wszystko pieknie i slicznie. Nie bylo holokaustu, ludobojstw, Hiroszimy itd, bo tego swiata nie ma. Jest wytworem naszych umyslow. Nikt za nic nie odpowie, bo wszystko jest iluzja. O tym mowi KC. A ta cala Helen podobno byla oblakana, chora psychcznie. Tak. Uwazam, ze ta ksiazka jest niebezpieczna.

Paweł

I jeszcze ta cala Helen byla psychologiem i pracowala dla CIA. Uczestniczyla przy tworzeniu Projektu Manhattan. Piszesz, ze KC kalibruje sie na 600, podczas gdy sam KC wmawia ludziom, ze to, co nas otacza, nie istnieje, a sam powiedziales, ze ty- Piotrze, jestes jak najbardziej realny. Nie widzisz, ze ktos nam robi papke z mozgu. Wedlug kursu, tobie wydaje sie, ze jestes realny, a tak naprawde, to ciebie nie ma. I jak kalibracja moze byc wiarygodna, skoro wszystko jest iluzja, lacznie z kalibracja?

Paweł

Dziwne, ze nie odniosles sie do tego, kim ta pani byla i dla kogo pracowala. I ze slowa niby Jezusa slyszala, ale w swojej glowie. Sprawdz sobie rowniez, jak wygladaly ostatnie chwile jej zycia. To, co ja napisalem, ze swiat nie istnieje, to nie ja to wymyslilem. I tu noe chodzi o percepcje, kontekst, ani nic takiego. KC mowi, ze ani my, ani nasz swiat nie istniejemy.I to nie jest moja interpretacja. Wedlug kursu, to czego doswiadczasz, tak naprawde tez nie istnieje. Myslisz ze w CIA pracuja debile i nie wiedza o Hawkinsie, poziomach swiadomosci i duzo, duzo wiecej? Oni doskonale wiedza, jak robic ludziom wode z mozgu. KC jest tego przykladem. Ja sie wypisuje z tego g…wna. Oczywiscie bez urazy Piotrze. Uwazam twoj blog za zajebiscie wartosciowy. Uwalnianie emocji, wzrastanie w swiadomosci itd, jest super, ale takie rzeczy, ze Bog tego swiata nie stworzyl, tylko nasze umysly i tak naprawde nic nie jest realne, to juz troche przesada. I co ma do tego moj poziom swiadomosci? Jezeli jestem na poziomie np. zalu i widze kamien, to widze ten kamien, a ktos mi wmawia, ze tego kamienia nie ma. Ze to moj umysl sobie go wymyslil.

Paweł

KC zaczalem przerabiac, gdy przeczytalem Radykalne Wybaczanie. Chcialem uwolnic sie od nienawisci do osob, ktore, jak myslalem skrzywdzily mnie. Przerabialem lekcje po lekcji prawie codziennie. Obecnie jestem na 101. Przegladajac internet natrafilem na “Znikniecie wszechswiata”. Przeczytalem prawie do polowy, a potem juz wiesz co bylo, bo pisalem. Zaczalem werowac rozne blogi, fora itd. i ludzie pisali ze wg KC Bóg nie stworzyl swiata itd. Reszte tez znasz. O co w takim razie chodzi z tym oddzieleniem nas od Boga? Przeciez Bóg jest wszedzie. Nawet w Biblii jest napisane, ze Bóg jest nawet pod kamieniem. Jednak kompletnie mnie rozwalilo to, ze wszystko jest nierealne, a ten swiat jest jedynie kreacja naszych umyslow. Dla mnie to jest pranie mozgu i sie przestraszylem i przestalem przerabiac KC i napisalem do ciebie.

Paweł

Ok. Teraz juz troche bardziej rozumiem, ze jeszcze ciagle nic nie rozumiem i dluga droga przede mna. Dzieki.

Paweł

No wlasnie nie wiem, czemu sie tym zajmuje. Dokladnie chodzilo mi ota interpretacje. Chcialbym poznac twoje zdanie na ten temat. To z jakiegos forum. Jak bedzie trzeba, to podam link do zrodla.
Cyt.”
Istnieje Umysł. Ów umysł nie jest umieszczony ani w czasie ani przestrzeni. Jest pozaczasowy i pozaprzestrzenny. Nie da się go dokładnie określić, przyjmijmy że jest wieczny, doskonały, jest pełen Miłości i Radości, nie ma początku i końca. Jest kreatywny. Umysł ten jest czymś co zazwyczaj określamy jako Bóg. (słowa Umysł/Bóg będe uzywał zamiennie, proszę pamiętac, ze słowa są tylko niewyraźnymi symbolami i pokracznie oddają rzeczywistość metafizyczną)
Bóg jest Jeden i nie ma nic co nie jest Bogiem. BÓG JEST i jest wszystkim co Jest.

Powstaje SYN BOŻY

Będąc kreatywnym Umysł/Bóg stworzył umysł, który był jego częścią.
Trudno to prosto wyjaśnić, przyjmijmy że Bóg Ojciec stworzył Syna Bożego. Syn Boży, to taki sam Umysł co do istoty jak umysł Boga, będący nierozróżnialną cześcią umysłu Boga.
Syn Boży jest doskonały i kreatywny, istnieje w Bogu i jest Bogiem. Mówiąc prostym językiem Ojciec i Syn żyli w stanie doskonałości w niefizycznym niebie.
I tu zaczyna się jazda.

POWSTAJE ILUZJA TEGO ŚWIATA

Umysł Syna Bożego tak samo jak umysł Ojca, jest kreatywny. W pewnym momencie Synowi Bożemu wydało się że miał myśl – co by było gdybym nie był razem z Ojcem, gdybym był ODDZIELNIE?
I tu pozornie nastąpiła mała katastrofa. Ponieważ Umysł Syna natychmiast kreuje(wyobraża) to o czym myśli, w wyniki tej pierwszej myśli o SEPARACJI, powstało iluzoryczne miejsce, gdzie Syn Boży mógł doświadczyć siebie jako czegoś oddzielnego.
W Boskiej rzeczywistości, “tam na górze”, wygląda to tak, że cześć umysłu Syna zapadła w sen, podzieliła się na niezliczone
rzesze umysłów istot (rzekomo) żyjących odrebnie w świecie fizycznym.

*** Mała dygresja – przypowieść o synu marnotrawnym jest daleką alegorią powyżej historii – syn który chce żyć na
własny rachunek, odchodzi od ojca i jest mu źle. Również to, że zapadamy codziennie w sen, gdzie jedna część umysłu snuje Iluzje a druga w nią wierzy, jest podpowiedzią rozwiązania zagadki świata, którą mamy od ZAWSZE pod nosem.

Kilka Faktów
Bóg nie stworzył tego świata. Stworzył go umysł Syna, śniącego o byciu ODDZIELNYM od Boga. Umysł ten obecny jest we wszystkich istotach zasiedlających ten sen. My o tym nie wiemy, ale wszystko co czujemy i co robimy jest odczuwane przez ów śniący Umysł. My jesteśmy tym umysłem, śniącym różne sny o byciu różnymi ludzmi, istotami, etc…

Na scenie pojawia sie EGO

Gdy umysł Syna wkroczył w świat iluzji separacji, pojawiło się EGO. Najprościej ujmując ego jest fałszywym wierzeniem
o tym że jesteśmy indywidualnościami. Ego jest kontynuacją i podtrzymaniem pierwszej mysli o separacji. Cześć umysłu Syna Bożego jest skażona ego i wierzy on w swoją odrebność. Ego snuje iluzje, które przekonują umysł ze jest on odrębny od Boga, niedoskonały, żyje w fizycznym świecie.

Działalność EGO

Emocje i lęki przywiązują ludzi do Iluzji. Ego stosuje zasade kija i marchewki, aby utrzymac umysł w śnieniu. Kijem jest kontrola za pomocą strachu – ego przekonuje umysł, ze jest sam w groźnym świecie na pastwie przypadkowych zdarzeń i złych ludzi… Ego “podpowiada” umysłowi jak powinien się zachowywać aby przeżyć, jednocześnie kłując go widłami strachu “zobacz jak się stoczyłeś, Bóg cie ukarze, jesteś niegodny..” itp… Ponieważ wieczną cechą umysłu jest kreatywność, tworzy sie z tego zaklęta negatywna spirala… umysł wierzy ze jest świat jest zły i że nadejdzie kara więc, podświadomość (odpowiedzialną za kreowanie zdarzeń w iluzji) stwarza takie sytuacje które utwierdzają go że się nie myli.
Marchewką są zaszczyty i bogactwa tego świata – umysł goni iluzoryczne szczęście przez całe życie. Ulubionym trickiem ego jest “rywalizacja”. Ego podpowiada “udowodnij innym, ze jesteś dobry”, “rusz sie do roboty”,
“zwycieżaj, nie badź przegranym”.
I tak umysł konkuruje sam ze sobą w chocholim tańcu iluzji. Zapomniawszy o swoim dziedzictwie, kreatywności,
nieśmiertelności, zaabsorbowany jedynie tym, aby utrzymać się na powierzchni, pośród wielu innych fragmentów siebie samego, tak samo zaczadzonych ego.

Rola duchowości.

Z ego można się wyleczyć jest to proste, choć niełatwe. Lekiem na ego jest wybaczanie i nieosądzanie innych. Dzięki temu unikamy złych emocji, które przywiązują do Iluzji.
Jezus, Budda i wielu innych mistrzów, odnalazło Prawdę – uświadomili sobie iluzoryczność tego świata i to że są współistotni z Bogiem.

Ich nauki podpowiadają jak przypomnieć sobie o tym ze jest się Synem Bożym.
W naszej kulturze przebudzenie ze snu fizycznego nazywa sie “świadomością Chrystusową”, na wschodzie mowa jest o
nirwanie. Te różne terminy znaczą to samo – wyzbycie się ego i powrót do Jedności z Bogiem.
Dla ego jest to śmiertelna groźba. Dlatego ego robi wszystko, aby odwrócić uwagę umysłu od duchowości.
Wzbudza lęk umysłu, sugerując ze pozbycie się ego (fałszywego wierzenia) spowoduje likwidacje umysłu. Gdy zachodni człowiek usłyszy coś o nirwanie, stopieniu sie z Bogiem, automatycznie pomyśli o utracie indywidualności i odrzuci ten koncept.
Ze “świadomością Chrystusową” i świadectwem Jezusa, ego wybrało inną drogę. Uczyniło z Jezusa niedościgniony ideał, jednocześnie dołując umysł, mówiąc “jesteś niegodny równać się z nim, nie rób nic, czekaj aż on cie zbawi”. Po czym podaje fałszywe ścieżki – oceniaj innych, widzisz zło w świecie – to sprawka szatana – osądź je, nie wybaczaj, to ludzkie.
Tymczasem wszelkie zło w świecie pochodzi od EGO! ” Koniec cytatu.
Mozna w ogole sprawdzic na il kalibruje sie ta historia?

Paweł

Ok. A jak sie ma do tego, ze nie musimy wiedziec, kto stworzyl swiat- Pismo Swiete i opis stwarzania tam zapisany. Na ile ten opis sie kalibruje i jezeli nie uznajemy tego, ze Bog stworzyl swiat, tak, jak jest napisane wlasnie w Biblii, to dlaczego uznajemy np. to, o czym nauczal Jezus. Chodzi mi o to, ze czemu traktujemy to co jest napisane w Biblii wybiorczo. Czy chodzi o kalibracje, czy o to, co nam pasuje?
I jeszcze na temat kontekstu i subiektywnosci chcialem zapytac, jezeli chodzi o mnie i moje zycie i tak ogolnie. Czy, jezeli moje zycie wyglada tak, ze mam 40 lat, jestem prawiczkiem, nie mam kobiety, zony, dzieci, mieszkam z rodzicami, pracuje, zarabiam, ale dla mnie te moje zycie jest smutne i do dupy, to czy ono jest po prostu takie dla mnie? Czy to ja to tak odbieram, na podstawie emocji, jakie sa we mnie i na jakim poziomie swiadomosci jestem? Czy mozna powiedziec, ze jezeli ktos ma takie i takie zycie, to ma fajnie, a np. ktos taki jak ja ma ujowe, czy to zalezy po prostu od tego jak w temacie? ( subiektywnosc, kontekst) Czy jest w ogole cos takiego w zyciu, ze cos powinno sie robic, np. miec zone, dzieci itd, czy trzeba po prostu zyc i byc “dobrym” czlowiekiem? A cala reszta, to normy spoleczne, programowanie itd?

Paweł

Ok. A dlaczego w takim razie w KC jest napisane, ze grzech nie istnieje, podczas, gdy Jezus powiedzial, ze “kto jest bez grzechu, niechaj pierwszy rzuci kamieniem”? Czyli potwierdzil, ze ludzie sa grzesznikami, czyli grzech istnieje. KC mowi, ze nie istnieje. I komu wierzyc? Jezusowi czy pani Schucman?

Paweł

Ok. Teraz rozumiem. A czytales moze Zlota Ksiege Saint Germaina i System Uniwersalnego Klucza Charlesa Haanela? Polecasz, czy raczej unikac? Nie chce sie znowu w cos wpier…., tak, jak z tym Zniknieciem Wszechswiata.

Paweł

Tak szczerze, to jak zaczalem czytac Hawkinsa i twoj blog, to sie troche rozczarowalem, bo w Biblii jest napisane, ze Jezus przyjdzie na ziemie i przyniesie miecz. Wiem, ze kazdy moze to sobie interpretowac na swoj sposob, ale ja mialem nadzieje, ze Jezus tu przybedzie i zrobi porzadek z tym calym pierdolnikiem. Bylem tez fanem Apokalipsy sw. Jana i mialem nadzieje, ze to co jest tam zapisane wydarzy sie za mojego zycia. Teraz widze, ze chyba tak sie nie stanie i jest mi smutno z tego powodu.
To, co napisales o mnie, to masz calkowita racje. Jestem w czarnej d..pie. Emocje uwalniam caly czas, a arkuszy nie wypelniam, bo mi sie nie chce. W ogole to nic mi sie nie chce. Nawet zyc. Dzieki. Pozdrawiam.

Paweł

Ja wiem, ze masz racje. Calkowicie sie z toba zgadzam. Wlasnie nie wiem, co ja uwalniam. Moze wydaje mi sie, ze cos uwalniam, a tak naprawde, to nic nie uwalniam. Arkuszy juz nie wypelniam, bo przestalem juz czuc uraze, do tyc osob, do ktorych ja czulem. Czy wybaczylem? Nie wiem, ale nie czuje juz do nich nienawisci. Z reszta… Co tu ci sie bede rozpisywal i ci d…pe zawracal. Dzieki za pomoc. Nara.

Paweł

W czym masz racje? We wszystkim, co o mnie napisales. No prawie, bo napisales, ze nie mam praktycznie nic, czego pragnalem, a to nie prawda. Pare celow i pragnien zrealizowalem. Zamierzam jeszcze raz przeczytac Technike Uwalniania Hawkinsa, bo chyba do konca nie wiem, jak te emocje uwalniac. A nie chce ci juz dupy zawrac, wlasnie dlatego, ze wczesniej sie juz rozpisalem i wiem, ze zarabiasz na pomaganiu ludziom, a czas to pieniadz. Niby dlaczego mialbys mi tu caly czas odpisywac, nic z tego nie majac. A pomogles mi w tym, ze mi uswiadomiles, ze przede mna jeszcze duzo, duzo pracy. Teraz przynajmniej wiem, ze nic nie wiem.

Mariusz

Cześć Piotrek. Czytałeś może to?: https://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=1060517

Łukasz

Ja Piotrze zauważyłem,że jak czuję radość to przyciągam ptaki i one patrzą na mnie.Są mną zaciekawione.Ja Ci wierzę, że potrafisz się porozumiewać ze zwierzętami,bo ja trochę też.

Łukasz

Staram się nie skupiać na myślach,ale ciężko to zrobić np podczas wysiłku fizycznego najbardziej mój umysł analizuje i to takie głupstwa,że np sąsiad patrzy na mnie i sobie coś o mnie myśli jak rąbie drzewo.Ja się złoszczę czemu takie głupie myśli się pojawiają i frustruje się jeszcze bardziej.Pojawia się też dużo myśli odnośnie tego jak się zachowałem dzień wcześniej,co powiedziałem do kogoś itd.

Łukasz

Jeśli w tym, że sąsiad patrzy na Ciebie dopatrujesz się czegoś złego, umysł będzie bełkotał cały czas.
Rozwiązanie – zaakceptuj to.

>>Właśnie nie dopatruje się czegoś złego tylko ciągle jest ta analiza nawet drobnych głupot.Zamiast się skupić na czynności to ja ciągle te dialogi prowadzę z myślami albo próbuje na siłę się uspokoić i wiesz co mi kiedyś pomogło?Jak się wkurwiłem i powiedziałem,że zaraz wszystko rozniose.

Łukasz

No,bo uważam, że to nie jest odpowiednie rozwiązanie wkurzanie się na “myśli” i agresja.Wolałbym działać w spokoju bez tej analizy oczywiście jest dużo lepiej niż kilka miesięcy temu i mam nadzieję,że będzie jszcze mniej tej analizy i dialogów.

Podobne Wpisy:
100 Dróg do Sukcesu (7-9)

100 Dróg do Sukcesu (7-9)

Witam Cię serdecznie! Sukcesywnie kontynuujemy serię dotyczącą sukcesu! :) Link do artykułu wprowadzającego znajdziesz poniżej! ► Seria „100 Dróg” – Wprowadzenie. Część 1 tej serii znajdziesz klikając na poniższy link: ► 100 Dróg do Sukcesu (1-6) – Wewnętrzne vs zewnętrzne, Osobiste, duchowe, w świecie, Przeczytaj książki, Sukces jako zwyciężanie, Sukces jako osiąganie celów, Sukces jako… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
Dualizmy – Wstęp. Ból i Przyjemność.

Dualizmy – Wstęp. Ból i Przyjemność.

Witam Cię serdecznie! Zaczynamy nową serię dotyczącą tzw. dualizmów! Jest to temat bardzo istotny, szczególnie dla uzależnionych, gdyż jednym z fundamentalnych dążeń w uzależnieniu jest unikanie bólu oraz ucieczka od bólu w przyjemność. Człowiek widzi świat dualistycznie. Wynika to z samej natury umysłu racjonalnego, która oczywiście jest w znaczącym stopniu ograniczona. Wynika to również ze… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
O Emocjach – Wstyd (Część 4, Wideo)

O Emocjach – Wstyd (Część 4, Wideo)

Wpis ten jest kontynuacją i uzupełnieniem artykułów na blogu serwisu Wolność od Porno oraz wideo na kanale Youtube. To już czwarta część dotycząca wstydu. Link do 3 pierwszych części znajdziesz w opisie tego filmu. W tym wideo opowiem Ci o programie “nie zasługuję”, czyli negatywności, której trzyma się nasz umysł ze względu na stłumioną dużą… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 0
Podstawy – Jak zacząć zdrowienie? (3 przypadki uzależnionych)

Podstawy – Jak zacząć zdrowienie? (3 przypadki uzależnionych)

Witam Cię serdecznie! Dzisiaj nietypowy ale bardzo ważny artykuł. Przedstawiam za zgodą jednego z uczestników Programu Wolność od Porno, jego pierwszy Raport wraz z moim komentarzem. Oraz przedstawię Ci 2 krótkie wypowiedzi mężczyzn, z których pierwszy od 4 lat próbował masy różnych rzeczy, które mu jednak nie pomogły; drugi zaś non stop dąży do nieszczęść… Przeczytaj
Wpis!

Dodano:
Komentarze: 12

WOLNOŚĆ OD PORNO